Przed przeprowadzką marzył mi się taki wieszak w sypialni. Liczyłam, że dzięki niemu będę mogła utrzymać maksymalny porządek, a wszystkie ubrania przebywające tymczasowo poza szafą będą miały swoje miejsce. Czyż taki stojak nie prezentuje się świetnie?
Ale moje plany uległy zmianie. Mamy dwie garderoby, które mają miejsce na powieszenie ubrań dla całej trzydziestoosobowej rodziny. Brakuje nam półek, ale wieszaków-prętów jest co nie miara. Dokupiłam ostatnio 50 (!) (słownie: pięćdziesiąt) wieszaków, a i tak wciąż jest za mało. Więc choćby takie wolnostojące mini-garderoby prezentowały się najpiękniej na świecie, żadna mi się na razie nie przyda. Za to przydałoby się więcej zwykłych wieszaków na ubrania. Te ostatnie kupiłam w TK Maxx - ujęły mnie swoim kolorem (połowa jest turkusowa). Poza tym są delikatnie zamszowe, dzięki czemu koszule i bluzki z większym dekoltem się z nich nie zsuwają. Pokażę Wam je w następnym poście. Są super :)
Trzymajcie się ciepło!