Quantcast
Channel: Wnętrza Zewnętrza - blog wnętrzarski
Viewing all 585 articles
Browse latest View live

Jakie zasłony?

$
0
0
Szare - tak myślałam jeszcze kilka godzin temu. Ale zmieniłam zdanie. Całe szczęście, że odłożyłam wszystkie zakupy do czasu, aż przemalujemy ściany! Bo teraz już poluję na białe...

perjansson via 79ideas.org

Szare zasłony są naprawdę śliczne! Sami zobaczcie, jak pięknie mogą się prezentować:

avenuelifestyle.com

Ale pomyślcie - jak by wyglądały szare zasłony przy szarych ścianach? Nie zrobiłoby się zbyt ponuro?

pinterest.com

Chcę, aby nasz salon był jasny i słoneczny. Tak jak sypialnia na poniższym zdjęciu:


Ponieważ wiosna zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią nasze malowanie i zakupy, zapytam już teraz - jakie sklepy z zasłonami polecacie? Kupować gotowe czy lepiej wybrać materiał i poszukać krawcowej? Jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń. Ale nie dziwcie mi się - nigdy wcześniej nie kupowałam zasłon i akurat w tej kwestii jestem totalnie zagubiona! Pomóżcie! Czekam na Wasze rady i komentarze :)


Zakupy w IKEA

$
0
0
Myślałam, że w ten weekend kupiliśmy najtańszą lampę z możliwych. Myliłam się. TA jest tańsza ;)

Ale do rzeczy!


W sobotę z okazji Dnia Kobiet Marcin zrobił nam niespodziankę i poszedł spać wyjątkowo wcześnie (jak na niego), więc wykorzystaliśmy sytuację, by zostawić go pod opieką Oli i wybrać się na do Ikei. Jak dobrze, że jest czynna do 22! Zakupy co prawda zrobiliśmy nieduże, ale za to doszliśmy do dużych wniosków. 

Ale po kolei!

Po pierwsze, kupiliśmy mega tanią lampę Melodi do pokoju Marcina, który obecnie pełni rolę pokoju gościnnego. Poprzednia lampa miała zepsuty kabel (podejrzanie wił się pod sufitem).

Zdjęcia są mega słabej jakości, bo były robione w środku nocy telefonem. Wybaczcie mi, ale nie miałam serca, by czekać ze zmianą do rana, a zarazem bardzo chciałam pokazać Wam tę 'metamorfozę'.
I muszę przyznać, że jestem ogromnie duma z Piotra, że wszystko tak pięknie podłączył. Mnie te elektryczne wtyczki trochę jeszcze przerażają...

A tak lampa prezentuje się w ciągu dnia. Muszę Wam przyznać, że jest naprawdę nieźle. Dziesięciokrotnie droższe lampy często wyglądają tandetnie, a ta jest naprawdę subtelna. Jestem pod ogromnym wrażeniem...

Jak już zakupy po taniości, to i zasłony kupiliśmy. Białe, proste, długie. Za cztery (na dwa duże okna) zapłaciliśmy niecałe sto złotych. Może nie są idealne i trzeba będzie je lekko skrócić, ale na pewno na trochę nam starczą. I teraz mogę z czystym sumieniem, już bez żadnej presji, na spokojnie rozglądać się za czymś porządniejszym na przyszłość. Złote zasłony, które wisiały tu dotychczas, były zupełnie nie w naszym stylu. Teraz powoli zaczynam się czuć, jak u siebie.

Natomiast tak jak wspominałam, zasłony są za długie. Trzeba je skrócić o 40 centymetrów. Póki co zawiesiłam je na próbę, by zobaczyć, jak się czujemy z bielą na oknie. I wiecie co? Jest naprawdę dobrze! A jak je skrócimy i nie będę musiała zawijać materiału na tych specjalnych prętach do zasłon, będzie jeszcze o niebo lepiej. Już nie mogę się doczekać! :)




Co jeszcze kupiliśmy w Ikei? Same drobiazgi. Formę do lodu, świeczki zapachowe, sowę dla Marcinaelastyczne deski do krojenia (już mieliśmy wcześniej jedną czerwoną, a ponieważ jest świetna i często z niej korzystamy, z pewnością te też się przydadzą; dokupilibyśmy co prawda tylko jedną, ale są sprzedawane w dwupakach). 

To teraz pora na wnioski. Otóż... obejrzeliśmy dokładnie cały asortyment i poza banałami w stylu "IKEA naprawdę nie ma takiej sofy, jakiej szukamy" i "IKEA ma naprawdę fajne tanie łóżka", odkryliśmy na nowo ikeowskie lampy. Niektóre są straszne, ale jest też wiele fajnych! A ich ceny... Ich ceny są 10x, 20x, a czasem nawet 100x niższe niż w tych wszystkich designerskich salonach, w których patrzyłam do tej pory. Może żadna z tych lamp nie robi aż takiego wrażenia, jak ta miedziana, którą widziałam z Formazone podczas warsztatów fotograficznych w styczniu, ale za to są naprawdę tanie. Pomijając te egzemplarze za kilka (!) lub kilkanaście złotych, to IKEA ma spory wybór lamp do 150 zł. W 'normalnych' sklepach ceny zaczynały się koło czterystu. Jest różnica! Dlatego przeanalizowaliśmy na nowo nasze potrzeby i nasze możliwości... i zastanawiamy się nad zakupem tego modelu:



Jak Wam się podoba?


PS. W piątek na facebooku zapowiadałam, że po weekendzie pojawi się konkurs. To cały czas aktualne! Jeszcze nie dziś, ale już wkrótce! Wszystko w swoim czasie :)

Wanna czy prysznic? KONKURS

$
0
0
Jak dobrze wiecie, od przeprowadzki staram się dostosować nowe mieszkanie do naszych potrzeb. Bym czuła, że jestem u siebie, a nie w gościach u poprzednich lokatorów. Wszystkie zmiany, które mi się marzą, wiążą się z jakimiś wydatkami. Tak to już w życiu po prostu jest! Jestem przekonana, że Wy, nawet jeśli mieszkacie w swoim domu od wielu, wielu lat, też chcielibyście udoskonalić niejedną rzecz. Gusta się zmieniają, technologie idą do przodu. Zmiany to naturalna kolej rzeczy. Tym pomieszczeniem, które najtrudniej aranżować jest łazienka. Większość elementów jest przymocowana na stałe, a ich wymiana wiąże się z remontem. Ale od dawna przekonuję Was, że drobnymi detalami też można wiele zdziałać! Dlatego mam dla Was konkurs z nagrodą, która pomoże - może właśnie Tobie? - udoskonalić łazienkę!

Wraz z marką ROCA serdecznie zapraszam na konkurs!

Do wygrania zestaw mięciutkich ręczników i pięknie pachnących kosmetyków do kąpieli!



Zadanie konkursowe jest bardzo proste - wystarczy tylko uzupełnić ten krótki formularz, odpowiadając na dwa proste pytania i podając swój adres kontaktowy:

Zwycięzcą zostanie autor najciekawszego uzasadnienia! Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii :)

Regulamin jest do wglądu TUTAJ.

Powodzenia!
Wyniki pojawią się już we wtorek :)

Wnętrza pełne światła

Takie dywany chcę!

$
0
0
Byłam wczoraj na pokazie kolekcji fusion by nendo w nowym salonie BoConcept na warszawskim Mokotowie. Kolekcja bardzo udana, więc pewnie jeszcze nie raz do niej nawiążę. Jeśli jesteście jej ciekawi już teraz, odsyłam na stronę BoConcept. Spotkanie z innymi blogerkami też bardzo udane - jak zawsze. :) Było dużo czasu na pogawędki, więc przy tej okazji Marta z Foto st(w)ory udzieliła mi kilku praktycznych porad dotyczących urządzania mieszkania. Mam nadzieję, że dzięki temu popełnimy mniej błędów w naszych wnętrzarskich poczynaniach. Do tego jednak też wrócę w swoim czasie. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać to, co najbardziej mnie zachwyciło - dywany!

Dywan Kaleidoscope - póki co mój ulubiony (pomijając oczywiście Blobbi i Delinska Design, ale one są w zupełnie innej kategorii dywanów)


Dywan Panguin (z kolekcji fusion by nendo)

Dywan Pixel

Dywan Cubic


Dywan Classic

I na koniec coś w trochę innym stylu...

Dywan Maroko

Prawda, że są świetne? 

Konkurs kawowy

$
0
0
Drodzy Czytelnicy, mam dla Was nowy konkurs! Tym razem na zwycięzcę czeka wyjątkowy ekspres Tassimo Vivy!


Czemu wyjątkowy? Część z Was zna mnie już trochę lepiej i wie, że nie pijam kawy. Po prostu wolę pić inne rzeczy. Z pozoru mogłoby się wydawać, że w takich okolicznościach ekspres jest w moim domu zupełnie zbędny. Nic bardziej mylnego! Po prostu mam ekspres spełniający moje oczekiwania. Ekspres, w którym mogę przygotować nie tylko kawę, ale i herbatę, i czekoladę na gorąco. Jeden przycisk i napój gotowy!

Czego chcieć więcej? Może dużego wyboru smaków od najlepszych producentów? A to oferuje właśnie Tassimo Vivy!

...a że przy tym wszystkim jest śliczny, to już chyba nie muszę wspominać :)

Ekspres Tassimo Vivy już wkrótce powędruje do kogoś z Was. Do kogo? Dowiemy się 13 kwietnia, bo tego dnia opublikuję wyniki. Póki co, wszystko w Waszych rękach! Zgłoszenia przyjmuję do północy 12 kwietnia.

Co trzeba zrobić?

  • Wystarczy pod tym postem zostawić komentarz, w którym napiszecie, jaka zaleta ekspresu Tassimo Vivy jest dla Was najważniejsza i dlaczego?
  • Blogerzy dodatkowo są proszeni o umieszczenie u siebie podlinkowanego obrazka konkursowego.

Więcej o Tassimo Vivy możecie przeczytać tutaj.


Wszystko jasne? To zaczynamy! :)


Prysznic czy wanna?

$
0
0
Tytułowe pytanie dręczy mnie od tygodnia. Chciałabym udzielić jakiejś jednoznacznej odpowiedzi, ale mam z tym duży problem. Liczyłam, że Wasze konkursowe zgłoszenia pomogą mi się zdecydować, jednak otrzymałam tyle różnych, ciekawych i słusznych uzasadnień, że jestem jeszcze bardziej zagubiona. 


W konkursowym głosowaniu nieznaczną przewagą wygrała... wanna. W sumie nie dziwię się. U nas w domu właściwie też wanna wygrywa (przewagą 2:1), ale nie wiem, czy jest to kwestia jej zalet, czy faktu, że wcześniej przez ponad dwa lata mieliśmy w domu tylko prysznic. Może dwa lata to nie jest dużo czasu, ale jakby nie patrzeć, dla Marcina to całe życie! Teraz już nie musimy zabierać go na basen, by mógł swobodnie dryfować na powierzchni wody. 

Natomiast moim zdaniem kluczowa jest odpowiedź na zupełnie inne pytanie. Nie czy prysznic, czy wanna, ale jaki prysznic i jaka wanna? Dla osoby, która dotychczas korzystała z niewielkiej kabiny prysznicowej, z chyboczącymi drzwiami i przeciekającym wężem, niezwykle miłym doświadczeniem mogłaby się okazać kąpiel w specjalnie wydzielonej części łazienki, przestronnej, dobrze doświetlonej, z fantastyczną deszczownicą nad głową. Szampon przeciwłupieżowy również nie zagwarantuje nam takich przyjemności, jak specjalne olejki zapachowe. Ciasna wanna zastawiona rzędem kosmetyków do kąpieli też nie jest tym samym, co trochę większa i odpowiednio wyprofilowana. Zastanawiam się, jak często to, że nie przepadamy za którąś formą kąpieli, wynika po prostu z tego, że mamy złe doświadczenia?

Nasz nowy prysznic, ku mojemu zaskoczeniu, gdyż objętościowo zajmuje więcej miejsca, okazał się mniejszy od tego w poprzednim mieszkaniu. Mniejszy brodzik, mniejszy strumień wody, brak dodatkowej lampy i słabo przepuszczające światło luksfery. W efekcie było tam po prostu ciemno. Dlatego od czasu przeprowadzki myłam się prawie wyłącznie w wannie. Zmieniło się to dopiero w tym miesiącu, kiedy z dużą pomocą mojego taty zamocowaliśmy bezpośrednio nad brodzikiem dodatkowe oświetlenie. Teraz już biorę prysznic z przyjemnością :) Jak widzicie, nie był wcale potrzebny wielki remont. 

Pomyślcie - może wprowadzając niewielką zmianę w swojej łazience możecie zdecydowanie poprawić komfort swojego życia?

Dobra, już dłużej nie trzymam Was w niepewności. Pora na wyniki konkursu!

"Wanna to nie tylko miejsce, w którym dbamy o higienę ciała. To strefa relaksu i odpoczynku, przestrzeń regeneracji sił po ciężkim dniu. To część mieszkania, w której z zamkniętymi oczami przenoszę się w stan nieważkości dzięki dryfowaniu w ciepłej wodzie; na łąkę lub nad morze dzięki olejkom i płynom do kąpieli; w miejsce bez bólu, gdy ciepła woda pomaga odprężyć się umęczonemu ciału. Zatem dzięki kąpielom w wannie dbam również o higienę psychiki.
Czego chcieć więcej? To już by wystarczyło, aby przekonać mnie, ale wanna to korzyści dla całej rodziny.
Dzięki parawanom nawannowym mąż może szybko wziąć komfortowy prysznic, gdy zależy mu wyłącznie na czasie. W wannie dzieci bawią się statkami, gumowymi zwięrzątkami lub tworzą na sobie kreacje godne światowych wybiegów z puszystej piany. A ja spokojnie mogę namoczyć firanki przed praniem!"

Autorka tego uzasadnienia otrzymuje zestaw ręczników i kosmetyków do kąpieli od marki ROCA!
Prześlij proszę swój adres i telefon potrzebne do wysyłki nagrody na wnetrzazewnetrza@gmail.com :)

Żonkile

$
0
0

Zrobiło się bardzo wiosennie, a co za tym idzie, dużo się zaczęło dziać. W pracy ruszyliśmy pełną parą z testami nowego projektu, o którym pewnie któregoś razu Wam opowiem. Na studiach też wszystko zaczęło się na koniec kręcić w większym tempie. A do tego wiosenne porządki, sadzenie roślin i domykanie koncepcji urządzenia mieszkania. Dzieje się dużo, dużo chciałabym Wam opowiedzieć, a jak na złość mam na to mniej czasu. Dlatego dzisiaj krócej :)

Cieszę się, że konkurs z ekspresem do kawy Tassimo Vivy przypadł Wam do gustu. A zarazem zupełnie się nie dziwię :) Jest naprawdę śliczny!

A w najbliższych dniach pokażę Wam pięknie miejsce na wakacje. Świetnie urządzone, blisko piaszczystej plaży i daleko od tłumu turystów. Zainteresowani?

Słonecznego weekendu!


Apartament nad samym morzem

$
0
0
Gdzie pojechać na wakacje? Ten potworny dylemat właściwie nigdy nie pozwala o sobie zapomnieć. Nawet, gdy już postanowimy, że chcemy wolny czas spędzić nad morzem, sprawa wcale nie staje się prostsza. Zazwyczaj są wtedy rozważane trzy opcje: piękne polskie plaże, południowe wybrzeże Europy samochodem lub morze Śródziemne samolotem z biurem podróży. Pierwsza opcja: urlop bardzo zależy od pogody, zimna woda, dzikie tłumy ludzi na plaży lub mega, mega daleko do morza (co w przypadku plażowania z maluchem jest dość uciążliwe). Druga opcja: długa podróż i wysokie ceny. Trzecia opcja to ciężka podróż i trudne planowanie wakacji (aby mieć naprawdę korzystną ofertę, trzeba kupić wyjazd w dobrym momencie i zdecydować się na niepopularny termin). Każdy wariant ma też swoje zalety. Polskie plaże mają najpiękniejszy piasek na świecie, idealny dla małego dziecka. Na południu zawsze świeci słońce i jest ciepła woda w morzu. Do tego wakacje all inclusive często wiążą się nie tylko z pełnym wyżywieniem, ale z bliskością basenu i plaży. Co zrobić, jeśli chce się mieć to wszystko jednocześnie?

Wystarczy pojechać nad morze na północ.



Oczywiście nie do Norwegii, bo choć nie można jej odmówić uroku, nie jest to kraj dla plażowiczów. Mam na myśli kraje trochę nam bliższe - Litwę, Łotwę i Estonię. Są dużo bliżej niż Chorwacja. Trochę dalej niż wybrzeże polskie. Czemu więc jechać tam, zamiast na kwatery do rodaków? Po pierwsze, tam jest spokojniej. Mniej ludzi, mniej straganów z chińskimi zabawkami. Po drugie, zalety naturalne. Niesamowite wydmy na Mierzei Kurońskiej (Litwa) i ciepła woda w Zatoce Ryskiej (wybrzeże Łotwy i Estonii). Choć ciężko w to uwierzyć, że na północ od naszego wybrzeża może być cieplejsza woda, to faktycznie tak jest! Jest dość płytko, więc woda łatwiej się nagrzewa, a dzięki temu, że zatoka jest w jakimś stopniu osłonięta od reszty Bałtyku, woda trudniej miesza się z zimną wodą z otwartego morza.

O Estonii i jej urokach opowiem Wam już niebawem. Tymczasem zaprezentuję gustownie urządzony apartament położony nad samą plażą na Litwie. Nie ma tu żadnych starych meblościanek i wersalki pamiętającej stan wojenny. Jest prosto, czysto i estetycznie. Tego schludnego wystroju bardzo mi brakuje w polskich ofertach noclegów nad morzem. 

Do tego perspektywa śniadania na balkonie tuż przy plaży... 
To miejsce, gdzie faktycznie można wypocząć.











Jak Wam się podoba? :)

To jednak naprawdę przeciętne mieszkanie w porównaniu z tym, które pokażę Wam w następnym poście.

Piękny dom w Estonii

$
0
0
W ostatnim poście obiecałam, że pokażę Wam piękny wakacyjny dom. Słowa dotrzymuję. Nim jednak zaprezentuję wystrój wnętrz, chciałabym krótko rozwinąć wątek z poprzedniego postu - dlaczego warto pojechać na wakacje do krajów bałtyckich? Kto nie widział poprzedniego wpisu, odsyłam TU, a pozostałych zachęcam już teraz do wspólnego przeanalizowania sytuacji.

Przy spalaniu 8 litrów na 100 km, z Warszawy za benzynę w obie strony zapłacimy około 800 zł. 
Za wynajęcie domu dla czterech osób w sumie za cały tydzień zapłacimy niecałe trzy tysiące złotych.
Do tego dochodzi wyżywienie i ewentualnie jakieś wycieczki na miejscu. Liczmy na to nawet tysiąc złotych, ze zwiedzaniem Tallina i okolicy. Jest to odrobinę zawyżona kwota, gdyż w Estonii ceny są bardzo zbliżone do tych w Polsce, a odległości na miejscu nie są duże, ale w końcu wakacje nie zdarzają się codziennie - dobrze móc zaplanować sobie dodatkowe wydatki.
W sumie wychodzi 4 800 zł. Dużo? Z pozoru może tak. Ale na osobę to 1 200 zł. Ile widzieliście ofert w biurach podróży na wycieczkę w sezonie z pełnym wyżywieniem w tej właśnie cenie? Bo ja nie widziałam żadnej.

Pośród lasu...


Dwa nowoczesne i proste domki połączone wspólnym tarasem.

Wspólne biesiadowanie pośród natury.
Zacznę nietypowo, gdyż od łazienek. To one zazwyczaj pozostawiają najwięcej do życzenia w przeciętnej polskiej ofercie noclegowej. Tu mamy nowoczesne wykończenie, bez żadnych zacieków i brudu.


Nie każdemu musi przypaść do gustu ta łazienka, w której podczas brania prysznica zalewa się wodą umywalkę i ubikację, ale nie można odmówić temu wnętrzu świetnego wystroju!


Pora na kuchnię. Nad blatem długie okno doświetlające nasze miejsce pracy. Po zmroku naturalne oświetlenie zastąpi listwa zamocowana wzdłuż okna. Zlew mógłby być większy, ale poza tym jest naprawdę kulturalnie. Aż chce się gotować! Dla leniwych zawsze zostaje mikrofala :)




Wyjście na taras i schody na piętro.




Ta przestrzeń i ten widok za oknem!


To tyle z wnętrza. Teraz poznajmy lepiej okolicę.





To zdjęcie bardzo kojarzy mi się z Estonią :) 


Piękna, szeroka, piaszczysta plaża.





Zimą też się można wybrać na wakacje. Miłośnicy biegówek z pewnością docenią wtedy to miejsce.




żródło zdjęć i zarazem strona z ofertą wynajęcia domu

To bardzo fajne miejsce na wspólny wyjazd z przyjaciółmi czy rodziną. Kto powiedział, że wspólnie spędzać można tylko święta? :)

Niedługo napiszę Wam więcej o samej Estonii. To naprawdę ciekawy kraj, w dodatku położony niedaleko. Czemu więc tak słabo go znamy? 

Żeby jednak nie było, że nie doceniam naszych rodaków, pokażę Wam też niedługo bardzo dobrze urządzone miejsce nad polskim morzem. Da się? Oczywiście, że tak! Ale o tym dopiero za kilka dni :)

Estonia cz. 1

$
0
0
Obiecałam, że pokażę Wam trochę więcej zdjęć z samej Estonii. To spokojny kraj, piękny i bardzo podobny do Polski. Naprawdę można od razu poczuć się jak u siebie :) Czym się różni? Poza temperaturą wody w morzu, o czym już wspominałam, Estonia wyróżnia się niewielką gęstością zaludnienia. Tallin, stolica i jednocześnie największe miasto, ma zaledwie 400 tysięcy mieszkańców. To mniej niż Kraków, mniej niż Łódź, mniej niż Wrocław, Poznań czy Gdańsk. Sam kraj też jest stosunkowo nieduży. Ponieważ jednak podczas naszej wycieczki w tamte rejony nie jechaliśmy swoim samochodem, ograniczyliśmy trasę do trzech punktów, i to właśnie te punkty chciałabym Wam pokazać. 
Pierwszy to Tallin, cudowne miasto ze starówką na wzgórzu i widokiem na port. Drugi to park narodowy Matsalu. Choć podobno słynie z ciekawych okazów ptaków, nam najbardziej zapadły w pamięci śmieszne krowy. Przy okazji zwiedziliśmy też pałac i ruiny zamku w Lihuli, malutkiej mieścinie położonej w tej samej okolicy. Trzecim punktem była największa wyspa Estonii - Saarema. Tę ostatnią część odłóżmy na jutro, a teraz zostawiam Was ze zdjęciami :)

I jak? Czyż nie jest pięknie?

Lekki wiatr od morza rozwiewa włosy :)

Niektórzy mają przed domem drzewo, inni wieżę.

Dużo pięknych, starych drzwi!

Słońce chyli się ku zachodowi...

...i wieczorna panorama na drugą stronę miasta niż na początku.

A to już pałac w Lihuli.

I zbliżenie na piękne drzwi.

Stary budynek koło zamku o nieznanym nam przeznaczeniu. Teraz to już ruina. 

Teraz dopiero widzę, jak zielona była tam trawa. Nie podbijałam kolorów na tym zdjęciu!

Zmierzamy przez pola do Matsalu.

Wszystkie krowy na moment przestają jeść i patrzą w naszą stronę, gdy je mijamy. 

Niezrażeni krowim towarzystwem idziemy dalej.

Hen, hen, gdzieś na horyzoncie zaczyna się morze. 

Futrzani towarzysze :)

Kolejna porcja zdjęć już jutro! Trzymajcie się ciepło!


Estonia cz. 2

$
0
0

Ten post miał pojawić się w poniedziałek. Nie wyszło. Dlaczego? Powiem Wam ku przestrodze. Połowa zdjęć z wyjazdu, które trzymamy na naszym domowym dysku, okazała się wadliwa. Coś musiało się popsuć przy kopiowaniu i choć miniaturki były poprawne, nie dało się otworzyć plików. Normalnie nie do odzyskania! Całe szczęście, że przechowujemy rodzinne galerie w kilku kopiach! Parę lat temu zgrałam wszystko na płyty. Dzięki temu fotografie udało się uratować. Ponieważ jednak w dzisiejszych czasach laptopy często nie mają już stacji płyt, cały zabieg kopiowania zdjęć musiał chwilę zająć. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Przy okazji moja rada od serca - jeśli trzymacie swoje zdjęcia tylko w jednym miejscu, skopiujcie je gdzieś. Zewnętrzny dysk, jakaś przestrzeń w sieci, drugi komputer, płyty, usb - każde miejsce jest dobre, by mieć kopię najważniejszych wspomnień. Gdy coś się psuje, można kupić drugie, często identyczne. Natomiast zdjęć nigdy nie powtórzymy. Nigdy już nie będą takie same. Tak jak nasze wspomnienia.

Skoro już o wspominaniu mowa, zapraszam Was na Saaremę, największą estońską wyspę!

Jakby ktoś miał wątpliwości, jak wygląda Saarema i gdzie się znajduje jej stolica, proszę zerknąć na mapę :)

Kuressaare, 15 tysięcy mieszkańców i mnóstwo zieleni.

Zamek otoczony fosą.

Widzicie dzikie tłumy turystów, którzy uniemożliwiają zrobienie pamiątkowego zdjęcia? Nie? No właśnie!

Porządek, ład i harmonia.


To nie jest wybitne zdjęcie, ale spójrzcie na uliczkę w tle. Widzicie banery reklamowe? Ja też nie! Estonia ma bardzo dobrze skonstruowane prawo, dzięki któremu żyją w ładzie. 

Koniec tego łażenia po mieście! Idziemy na plażę :)

Niebieski horyzont i delikatny wiatr - plaża musi być blisko.

I jesteśmy!
Piękny piasek (jak na polskim wybrzeżu) i dylemat - gdzie przysiąść? W zasięgu wzroku plażują tylko dwie inne rodziny...

Biegniemy do wody. Na horyzoncie widać jedną z ponad 1500 wysp Estonii.

Tego dnia nie planowaliśmy plażowania, więc nie wzięliśmy strojów kąpielowych.
Mimo to możemy iść w głąb morza hen, hen.... Jest ciepło i płytko. Wakacyjnie.

Tym miłym akcentem kończę moją estońską serię postów. Już wkrótce pokażę Wam piękne wnętrze warszawskiej kawalerki, a póki co wracam do podlewania naszych sadzonek pomidorów :)
Trzymajcie się ciepło!



Metamorfoza po warszawsku

$
0
0
Uwielbiam oglądać przemiany wnętrz. To niezwykle budujące, że z czegoś okropnego można zrobić prawdziwe cudo. Dlatego też chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować metamorfozę niewielkiej kawalerki położonej na Starym Mokotowie w Warszawie. 


Teraz jest ślicznie. A jak było wcześniej? Dębowy parkiet był bardzo zniszczony. Niektóre kawałki nie trzymały się podłogi, w innych miejscach pojawiły się czarne plamy. Choć wnętrze jest wysokie, z dużymi oknami, ściany pomalowano na nieciekawy kolor, przez który wydawało się, że jest ciemniej niż w rzeczywistości. Teraz już nie ma takich problemów. Zobaczcie zdjęcia!

Dotychczas pokój był doświetlony tylko jedną lampą, teraz pojawiło się więcej źródeł światła. Wieczory z pewnością będą dużo przyjemniejsze niż dotychczas. Kuchnia wcześniej gnieździła się w przedpokoju; nie było ani blatu, ani zlewu. Po przeniesieniu jej do pokoju, wreszcie można gotować z przyjemnością! Płyta indukcyjna, drewniany blat, otwarte półki, które nie ograniczają przestrzeni. Do tego śliczne płytki i najwygodniejsze szuflady do przechowywania rzeczy (mieliśmy takie w poprzednim mieszkaniu, są niezwykle pojemne i praktyczne). 

Łazienka... Sztuczne kamienie przyklejone pod prysznicem chyba nie wymagają komentarza. Teraz łazienka zyskała szyku i elegancji dzięki uspokojeniu kolorystycznemu i zastosowaniu prostych form. Przeszklone drzwi pod prysznic nie ograniczają przestrzeni i bardzo dobrze chronią pomieszczenie przed zachlapaniem. Nam też by się takie przydały! Dodatkowo w łazience znalazło się miejsce na pralkę i pionową wysoką szafkę na rzeczy. Czy zrobiło się ciasno? Zdecydowanie nie. Niesamowita przemiana!

Na tym zdjęciu widać, jak zniszczony był parkiet. Stary został rozebrany i ułożono zupełnie nowy. Następnie cyklinowanie, olejowanie i zrobiło się dużo ładniej. A za oknem widać ogródek należący do mieszkańców tej przedwojennej kamienicy. Dzięki przycięciu krzewu, do wnętrza wpada więcej światła.

Okropna wnęka dzięki drobnym poprawkom i zamontowaniu półek robionych na wymiar, stała się atutem tego wnętrza. Przy okazji zwróćcie uwagę, że na fragmencie ściany zostały odsłonięte cegły podkreślające historię tego miejsca. Jakby nie patrzeć, w Warszawie nie mamy aż tak wielu przedwojennych kamienic...

Przed remontem, zamiast prawdziwych cegieł, w przedpokoju przyklejono bardzo słabej jakości tapetę imitującą czerwony mur. Chyba lepiej nie sięgać po takie zamienniki, gdy mamy możliwość pochwalenia się prawdziwym murem z poprzedniego wieku. Sam przedpokój został otwarty na resztę mieszkania, zostały wymienione drzwi, w miejscu starej kuchni powstała pojemna szafa, a całość została otrzymana w jasnej kolorystyce.

Nieforemny kształt pokoju zawsze przysparza dużo trudności aranżacyjnych. Jednak każdą wnękę można dobrze wykorzystać. Pomysł z półkami i stołem pod oknem bardzo mi się podoba!

Uważam, że przemiana przebiegła niezwykle pomyślnie. Pozostaje mi już tylko pogratulować efektów szwagrowi :) gdyż tak się składa, że to właśnie brat Piotrka jest autorem tej wnętrzarskiej metamorfozy!

Gdyby więc ktoś z Was szukał kawalerki do wynajęcia, serdecznie polecam: >> link do ogłoszenia <<
W ogłoszeniu znajdziecie też niepublikowane tu zdjęcia :)

A póki co zapraszam Was jeszcze raz na spacer po wyremontowanej kawalerce:







I jeszcze ta deszczownica... :)

Jak Wam się podoba? Prawda, że udana metamorfoza? 
Kilka miesięcy pracy zdecydowanie nie poszło na marne :)



Bitwa o Dom: Sypialnie, gabinety itp.

$
0
0
Rozpoczęła się kolejna edycji Bitwy o Dom, więc w dalszym ciągu będę się dzielić z Wami moimi wrażeniami z odcinka na odcinek, z pomieszczenia na pomieszczenie. Tym razem wyjątkowo, aby było sprawiedliwie, musimy omówić aż dwa pokoje. Sypialnie mają to do siebie, że są najbardziej zmiennymi pomieszczeniami. Jak łazienka zawsze jest łazienką, tak sypialnia czasem bywa jeszcze pokojem dziecięcym, a czasem gabinetem.

Nim jednak przejdę do swojego zestawienia, muszę przyznać, że to dotychczas najlepsza edycja programu. Na ile jest to zasługa uczestników, a na ile TVNu, który tym razem zezwolił nawet na zakupy w Ikea, to już temat na zupełnie inną rozmowę. Faktem jest, że się poprawiło.

A z tą Ikeą, to nie wyobrażajcie sobie za dużo. Uczestnicy mogą tam wydać zaledwie niewielką kwotę z całego budżetu. Na stylowe dodatki jednak z pewnością wystarczy :)

Jest jeszcze jedna wielka zaleta tej edycji. Jedna z uczestniczek, Krysia Magrel, to blogerka wnętrzarska, którą mieliśmy przyjemność poznać bliżej podczas pierwszego spotkania Blogów Wnętrzarskich i warsztatów fotograficznych w Formazone! Teraz na blogu Krysi (Moje wnętrzarskie JA) możecie też dowiedzieć się więcej o perypetiach urządzania pokoi w programie. Jest na co popatrzeć! Nawet jury docenia wszystkie projekty. Jestem dumna, że osoba z naszego blogerskiego grona powoli osiąga sukces w TVNie :) Oby dalej było tylko lepiej!

To teraz pora na mój subiektywny wybór najlepszych pomieszczeń.

Sypialnia małżeńska

Mówiłam, że projekty Krysi i Arka są bardzo dobre i nie były to puste słowa. Uważam, że ich sypialnia jest najlepsza ze wszystkich. Charakteryzuje się nie tylko ciekawym wystrojem, ale też bardzo praktycznym podejściem. Nie jest nudno, ale nie jest też nadmiernie pstrokato, co jest bardzo częstym grzechem uczestników Bitwy o Dom. 

Idea prosta - meble malowane na ścianie. Co jest w tym takiego praktycznego? Malowany zagłówek nie zajmuje miejsca. Dzięki temu łóżko da się normalnie obejść. U innych uczestników przypomina to raczej przeciskanie się - zwłaszcza, że na ścianie na wprost łóżka zazwyczaj jeszcze coś wisi. Nie strącić ramek i nie połamać sobie nóg - to trudne zadanie przyszłych lokatorów, którzy zmęczeni późno w nocy będą się udawać na spoczynek. Tutaj tego problemu nie ma. Wizualnie też wszystko mi się podoba, choć nie jest to mój styl. Jedyne co bym zmieniła, to lampki nocne. Nieosłonięte żarówki mogą nieprzyjemnie razić w oczy. Jest to jednak zdecydowanie szczegół. Całą sypialnię oceniam na medal!

TVN

zdjęcie Krysi

Gabinet

W klasyfikacji gabinetów również mogłabym dać Krysi pierwsze miejsce. Farba tablicowa na ścianie, podwójna rola pokoju (gabinet + gościnny), harmonia, brak nudy i wrażenie przestrzeni - to naprawdę duże zalety tego wnętrza. Aby jednak było bardziej różnorodnie, wyróżnię innych uczestników programu, którzy również postanowili nadać przestrzeni dwie role.

Karolina i Mieszko podzielili pokój i zrobili dwa osobne pomieszczenia - gabinet i garderobę. Garderoba to naprawdę wygodne pomieszczenie, zwłaszcza jeśli dzięki dużej ilości półek może też pełnić rolę schowka. Gabinet, nawet jeśli stracił trochę na powierzchni, nadal może pełnić swoją rolę, a w przyszłości stać się pokojem dziecięcym.

tvn

tvn

tvn

Pokój dziecięcy

Pokoje dziecięce niestety niczym mnie nie zaskoczyły. Nie było projektu prawdziwie szałowego. Ale pokoik dla Stasia, synka Marty i Krystiana, jest naprawdę ok. Nie jest nudno, nie jest przytłaczająco. Lampa może budzić mieszane uczucia, ale ogólnie jest nieźle. Jak jeszcze przewijak zniknie z komody, zrobi się bardziej przestronnie.

tvn
tvn

tvn


A jakie są Wasze wrażenia po pierwszych odcinkach Bitwy o Dom? Oglądacie?


Targi Rzeczy Ładnych

$
0
0
W ten weekend w Warszawie odbyły się Targi Rzeczy Ładnych, jedno z najlepszych wydarzeń, w których miałam przyjemność uczestniczyć. Cudowni ludzie, przepiękne rzeczy i... blogerzy :)


Rola blogerów była naprawdę nie bez znaczenia! Zostaliśmy wpuszczeni do budynku jeszcze przed otwarciem, a naszym zadaniem było wskazanie polecanych przez nas wystawców. Wszystkie wybory następnie nałożyliśmy na mapkę Targów i puściliśmy do druku, by po paru godzinach wszyscy wiedzieli, których punktów nie wolno pominąć.

fot. Roomor
Na zdjęciu widać tylko jedną stronę naszych mapek. Wszystkie wybory blogerów możecie zobaczyć TUTAJ. 

Muszę Wam przyznać, że wybór był niezwykle trudny! Piękna nowa konsolka Saska Fabrik, solidne stoły Spółki Meblowej, zachwycające lampy Barbórka Dizajn, łóżka ŚnimisieŁadne Tkaniny czy może Kinkallo z pięknymi kubkami i koszami, które sama mam i jestem z nich zadowolona? Co najlepiej polecić, gdy wszystko jest takie wspaniałe? Ostateczną decyzję podjęłam, gdy spacerując z synkiem pomiędzy stoiskami i próbując na czymś skupić jego uwagę, trafiłam na dywany Blobbi! Jak już pewnie wiecie, te kolorowe kuleczki zawsze wprawiają mnie w zachwyt. Teraz miałam okazję nie tylko ich dotknąć (są mięciuteńkie!), ale też dzięki nim chwilę odetchnąć, gdy zmęczony dwulatek przysiadł zainteresowany konstrukcją dywanu. To jedyna rzecz, która była w stanie odciągnąć go od windy i farb przygotowanych na warsztaty DIY! Czy może być lepsza rekomendacja produktu dla dzieci?

Piękne i kolorowe Blobbi :)

Wróćmy jednak jeszcze na moment do blogerów. Poza mapkami, przygotowaliśmy warsztaty DIY dla zwiedzających. Chcieliśmy pokazać, że samemu również można wykonać fajne rzeczy i to wcale nie musi być trudne. Biorąc pod uwagę olbrzymie zainteresowanie naszym punktem, chyba się udało :) Warsztaty miały skończyć się o 14, a trwały do końca dnia! Niestety ich przebieg znam tylko z opowieści, gdyż musiałam wcześniej wrócić do domu z naszym hasającym maluszkiem. Wielkim wsparciem okazała się dla nas Paulina z bloga Squad Design, która spontanicznie zaoferowała swoją pomoc w związku z koniecznością mojego wyjścia. Dzięki Kochana! :* 


Piotr i Paulina pokazują, jak w prosty sposób ozdobić tkaniny.

Piękne zdjęcie z warsztatów od dziewczyn z bloga Roomor.

To teraz pora na kilka zdjęć samych wystawców. Nie chcę Was zanudzić, więc zrobiłam naprawdę dużą selekcję zdjęć :)

Mofflo

Pracownia Alchemicus

Kinkallo

Piękne lampiony Momo Jacobsen

 Barbórka Dizajn

Saska Fabrik

Wars Sawa Design

Ładne Tkaniny

Było tyle pięknych rzeczy... Ale co się dziwić - nazwa zobowiązuje :)
Kolejna edycja Targów Rzeczy Ładnych nie za rok, a już w listopadzie (22-23.11.2014)!
Mam nadzieję, że się się zobaczymy!


Bitwa o Dom: Łazienka

$
0
0
W tym sezonie wyjątkowo dużo zgadzam się z jurorami. Może wynika to z tego, że nie jest ciężko wskazać najlepsze i najgorsze pomieszczenia. Jest wyraźna przepaść pomiędzy poszczególnymi projektami. 

Przyszła pora na łazienki. Podejrzewam, że największą trudnością, z jaką musieli się zmierzyć uczestnicy, był bardzo krótki czas na remont. W tydzień trzeba było zrobić wszystko. Wiem, że w Stanach w siedem dni potrafią wybudować całe domy :) ale u nas są trochę inne realia. Tydzień to naprawdę mało.

Zacznę od omówienia dwóch najlepszych projektów. Tu w pełni się zgadzam z jurorami.
bitwaodom.tvn.pl

Na pierwszy ogień idzie łazienka Karoliny i Mieszka. Bardzo podoba mi się to połączenie kolorystyczne - szarości i drewno. Co prawda płytki pod prysznicem są tylko imitacją drewna, ale ich odcień został bardzo dobrze dobrany. Duże lustro i szyba powiększają optycznie przestrzeń. Chciałabym jeszcze wierzyć, że wstawione rośliny są prawdziwe :)
Jedyna uwaga dotyczy części prysznicowej. Obawiam się, że woda i tak będzie spływać z podwyższenia. Mamy podobny problem w nowym mieszkaniu. Opowiem Wam kiedyś przy okazji :)

bitwaodom.tvn.pl

Łazienka Krysi i Arka została utrzymana w szarej kolorystyce przełamanej delikatnym odcieniem niebieskiego. Powtarzający się motyw pionowych pasków dodaje wnętrzu oryginalnego charakteru. Podoba mi się bardzo niebieska wnęka przy wannie - niestety często na etapie projektowania zapomina się o odpowiednim miejscu na mydła i szampony. Tu przestrzeń jest i za to wielkie brawa :) 


Chciałabym też wyróżnić łazienkę Łukasza. Telewizor niezbyt przypadł mi do gustu, rośliny docenię tylko prawdziwe, ale taka funkcjonalna szafa pozwalająca ukryć wszystkie niezbędne specyfiki, proszki, domestosy, płyny do mycia szyb... to rewelacyjna sprawa! Super!

bitwaodom.tvn.pl

Minus tylko za prysznic. W przypadku tak małej powierzchni i braku listwy na krawędzi, woda z pewnością będzie spływała zalewając całe pomieszczenie. Powieszenie zasłonki nie pomoże.

bitwaodom.tvn.pl

Pora na projekty, których nie warto naśladować. Jury wybrało dwa, ja pokażę Wam trzy. 

bitwaodom.tvn.pl

Pierwsza łazienka, zdaniem jury najgorsza, to kamienne spa. Przynajmniej taka była idea. Spa czy jaskinia, jedno nie ulega wątpliwości - nie da się swobodnie podejść do umywalki. To chyba nie jest najlepszy pomysł na wykończenie niespełna pięciometrowego pokoju.

bitwaodom.tvn.pl

Tej łazienki jurorzy nie włączyli do swoich typów najgorszych wnętrz odcinka. Moim zdaniem niesłusznie. Są tu moje 'ulubione' kamienie, o których pisałam już rok temu. Połączenie brązowego, piaskowego, niebieskiego i białego jest dziwnie przełamane dywanikiem w odcieniach szarości. Gdzie spójność? Lampa z butelek, może i jest dość oryginalna, ale zupełnie nie widzę jej w tym pomieszczeniu. No i oczywiście rama, która miała pełnić rolę akwarium, a skończyła jako... bezużyteczna i wątpliwej jakości dekoracja. Sam zamysł chyba był ciekawy, ale jednak trochę nie wyszło.

bitwaodom.tvn.pl

Na sam koniec wnętrze moim zdaniem najgorsze. Pusto, brzydko i niepraktycznie. Rozumiem, że pomysł był inny i nagła zmiana planów, wynikająca z braku odpowiedniego modelu wanny, mogła trochę namieszać. Zdarza się! Ale jednak efekt jest zdecydowanie niepociągający. Mdło i niepraktycznie. Najbardziej mnie zastanawia, dlaczego szafka pod umywalką, pomimo pary drzwi, ma zamocowaną tylko jedną gałkę?

To tyle na dziś :) Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka!

Wyniki konkursu

$
0
0
Moi Drodzy! Wasze zainteresowanie ostatnim konkursem bardzo mnie cieszy! Nim jednak wraz z przedstawicielami marki przejrzeliśmy Wasze zgłoszenia i wybraliśmy zwycięzcę, musiało minąć trochę czasu. Ale teraz już wszystko jest jasne! Gotowi na werdykt? :)

Ten piękny ekspres Tassimo Vivy wędruje do...


...Kasi! 
Autorki tego komentarza:

A do mnie przemawia przede wszystkim jego uniwersalność ;)
Jestem ciężarówką - nie w sensie, że autem, tylko kobietą w stanie błogosławionym (nie wiem, kto wymyślił ten zwrot, bo mój maż zapewne ma mnie już dosć;)
Jestem też mamą kilkuletniego mężczyzny i żoną 30-letniego dzieciaka, córką, przyjaciołka i sąsiadką i wierzcie mi: powiedzenie "ile osób, tyle potrzeb" powinno w naszym przypadku zostać wzbogacone o pory dnia i roku, humory i aktualne mody w przedszkolu;)
Ja sama, w zależności od nastroju moich hormonów, dzień zaczynam albo od zielonej herbatki, albo od kawy zbożowej, mój maż od espresso a synek ukochał sobie kakao...
W ciągu dnia dopieszczamy się bawarkami, gorącą czekoladą i innymi cudami, w zależności od humoru i zmęczenia...
Właśnie dzięki swojej uniwersalności mały Vivo stałby się naszym wielkim przyjacielem - przyjacielem każdego z nas z osobna i wszystkich razem jako rodziny. Mnie umiliłby oczekiwanie na rozwiązanie, mojemu mężowi ułatwiłby wytrzymywanie ze mną przy zdrowych zmysłach a Tymkowi po prostu umiliłby dzień;)
Tassimo - zapraszamy do Krakowa, już robimy dla Ciebie miejsce!

Kasiu, czekam na Twój adres do wysyłki. Wyślij mailem na wnetrzazewnetrza@gmail.com.
Mam nadzieję, że Tassimo Vivy będzie dobrze służył Twojej rodzinie! :)

Pozostałym bardzo dziękuję za udział i zaangażowanie! Było naprawdę dużo świetnych zgłoszeń i podjęcie ostatecznej decyzji nie należało do łatwych zadań. Całe szczęście, że to ciężkie brzemię nie spoczywało wyłącznie na mnie! Najchętniej wysłałabym Wam jeszcze przynajmniej kilka nagród, ale co zrobić - zwycięzca może być tylko jeden :)

Trzymajcie się ciepło! 

Żłobek Szkrabiki

$
0
0
Muszę podzielić się z Wami moimi wrażeniami związanymi ze żłobkiem, do którego wysłaliśmy Marcina. Gdy jesienią przyszliśmy tam po raz pierwszy, do głowy by mi nie przyszło, że wszystko potoczy się w taki sposób. 

Ci z Was, którzy nie mają dzieci, pewnie nie do końca potrafią sobie wyobrazić, jakie emocje wiążą się z taki wydarzeniem, jak wysłanie dziecka do żłobka. Takie małe dwuletnie Robaczki nie lubią się rozstawać z rodzicami, a i rodzice są pełni obaw, czy nie robią w ten sposób dziecku krzywdy. Gdy widzisz zalaną łzami buzię swojego małego Słoneczka, sama masz ochotę się rozpłakać. Ale musisz się uśmiechnąć i spróbować przekonać dziecko, że będzie super. Nawet, jeśli sama w to nie wierzysz.


Przypominają się wszystkie najgorsze wiadomości o opiekunkach bijących dzieci i przywiązujących dzidziusie do łóżek. Przychodzą do głowy pomysły, czy nie zainwestować w sprzęt szpiegowski, byle tylko upewnić się, że dziecko jest bezpieczne. Czemu płacze? Może nie umie inaczej powiedzieć, że coś jest nie tak? Wybierasz żłobek, który wydaje Ci się najlepszy. Przychodzisz, rozmawiasz z opiekunkami... ale może mylisz się w ich ocenie? To naprawdę bardzo trudny czas.

Mijają dni, tygodnie. Marcin w końcu przyzwyczaił się do opiekunek. Przestał płakać, gdy go odprowadzaliśmy. Wszystko zaczęło się układać. Do czasu.

Gdy Marcin wrócił do żłobka po tygodniowej nieobecności, przywitały go nowe opiekunki. Minęły dwa miesiące, dopiero co polubił te poprzednie, a tu zmiana. Reakcja - oczywiście płacz. Cała procedura przyzwyczajania od nowa. Marcin płacze, serce płacze, a opiekunki zmieniały się czasem z dnia na dzień. "Dzień próbny" wystawiał na próbę przede wszystkim nerwy małych dzieci.

Na szczęście jeszcze wtedy Marcin chodził do żłobka na pół etatu. Kolejny problem pojawił się, gdy od stycznia musiał zostawać tam jak inne dzieci, na cały dzień. Gdy wracaliśmy do domu, Marcin był taki rozbrykany, że nie mógł zasnąć do drugiej w nocy. Za to rano nie mogliśmy go dobudzić. W efekcie szedł zmęczony do żłobka, tam koło południa szedł spać i spał do oporu. A w domu wieczorem znowu nie mógł zasnąć. Małe dzidziusie potrzebują więcej snu niż Marcin, który często wtedy w ciągu dnia już nie spał wcale. Zgłaszaliśmy ten problem. Kilkukrotnie. Szefowa żłobka nie zgodziła się, by Marcin nie spał wcale, ale miał spać krócej, tylko godzinę. I nigdy miał nie spać po godzinie 14. Im później się obudzi, tym później w nocy pójdzie spać. Tak się umówiliśmy i czekaliśmy na efekty.

W międzyczasie zaczęliśmy też podejrzewać, że dzieci przestały wychodzić na spacery. Zima zimą, ale w tym roku było wyjątkowo ładnie i ciepło. A dzieci muszą się wybiegać. Ile można siedzieć w jednej sali? Szefowa zapewniała, że wychodzą, jak tylko jest ładna pogoda.

Mijały tygodnie. Jedna opiekunka była na stałe, pozostałe się zmieniały. Marcin dalej płakał. Wciąż chodził późno spać, choć już nie o drugiej, tylko koło północy. W weekendy nie mieliśmy tego problemu. Buty i czapka zawsze były dokładnie tak, jak je zostawialiśmy. Wątpliwości rosły.

Aż pewnego razu...

Aż pewnego razu skończyliśmy pracę w środku dnia. Oczywiście pojechaliśmy po Marcina. Wchodzimy, dochodzi 14. W żłobku pusto. Po chwili przyszła zdziwiona opiekunka. Tłumaczy, że Marcin śpi. "W porządku, i tak dochodzi 14. Proszę go obudzić.". Zdziwiona mina opiekunki nie pozostawiła nam żadnych złudzeń - mimo ustaleń z szefową, Marcin dalej spał do oporu. Zabraliśmy go na spacer. Wieczorem zasnął bez problemu.


To był piękny słoneczny tydzień, w którym czuło się nadchodzącą wiosnę. Czapki poszły w zapomnienie. Chciało się rzucić wszystko i wyjść z domu. Najpiękniejsza pogoda, jaką można sobie zamarzyć. 

Następnego dnia znowu skończyliśmy wcześniej. Słońce świeciło, 14 minęła pół godziny temu, wchodzimy do żłobka. Znowu pusto. Dzieci śpią. 
- Czemu Marcin jeszcze śpi? Przecież już po 14. 
- No... myślałam, że państwo przyjdą później... 
Brak słów. Zdenerwowani, czekając na Marcina, postanowiliśmy jeszcze zapytać o spacer. Pytanie zamiast rozładować atmosferę, tylko ją zaogniło. Opiekunka wbiła oczy w ziemię. 
- No... nie było spaceru. 
Najpiękniejsza pogoda, jaką można sobie wymarzyć. Dzieci w żłobku tylko trójka. Czemu nie było spaceru? Przecież szefowa mówiła, że wychodzą zawsze, jak jest ładna pogoda. Czyżby kłamała?
- To kiedy ostatni raz byliście na spacerze? Na jesieni?! 
- No... ja tu tylko pracuję!

Gdy wypisywaliśmy Marcina ze Szkrabików, szef również nie zaprotestował, gdy skarżyliśmy się na brak spacerów. Zamiast "nieprawda, dzieci wychodzą!", usłyszeliśmy "gdy jakieś dziecko przechodzi okres adaptacyjny, to nie ma jak wyjść z grupą na podwórko". Fajnie. Szkoda, że te okresy adaptacyjne trwają cały czas!

W tym miesiącu zwolnili znowu opiekunkę, która pracowała tu najdłużej, bo od grudnia. Co rusz pojawiają się nowe na "dni próby". Ale to już nie nasze zmartwienie. Od maja Marcin będzie bawił się gdzie indziej. Gdzieś, gdzie dzieci właścicieli żłobka nie będą się narzucały. Gdzieś, gdzie będzie wychodził regularnie na dwór. W domu. Z opiekunką, która zadba o wszystkie jego potrzeby. Szkoda mi tylko pozostałych dzieci, które nie mówią, nie śmieją się, nie tryskają życiem. Ciekawe, w jaki sposób ich rodzice są oszukiwani.


W wielu żłobkach są obecnie zamontowane kamery online. Wiele żłobków kładzie duży nacisk na dobre relacje z rodzicami. Opiekunki informują o postępach dzieci, dzielą się swoimi uwagami. Szukajcie takich miejsc. Bo Szkrabiki na warszawskim Ursynowie zdecydowanie odradzam.

Kwiaty we wnętrzach

$
0
0
Przyszła wiosna, dookoła mnóstwo kwiatów. Wszystko kwitnie, a świat robi się coraz piękniejszy! W jaki sposób wprowadzić ten magiczny klimat roślin do naszego wnętrza? Dzisiaj mały przegląd pomysłów :)

Jak można wykorzystać kwiaty do dekoracji wnętrz?

1. Kwiaty można ustawić w pięknym wazonie. Byle tylko nie odwracał za bardzo uwagi od głównej dekoracji, jaką są nasze roślinki :)


2. By nie było tak zupełnie zwyczajnie, w roli wazonu może się znaleźć ozdobiony słoik lub butelka. Sama uwielbiam róże w kolorowym szkle!



3. By było ciekawiej, można nasz wazonik powiesić. Zobaczcie, jak pięknie zrobiła to Lu z Enjoy Your Home:

enjoyourhome.blogspot.com

4. Warto wykorzystać specjalną gąbkę do kwiatów, by z jej pomocą stworzyć dokładnie taką kompozycję, jaka nam się marzy. Wystarczy powbijać łodygi pod takim kątem, w jakim chcemy utrzymać kwiaty lub wypełnić gąbką przestrzeń pomiędzy łodygami a wazonem, by kwiaty stały prosto. 
Nie każdy gatunek sobie poradzi, ale z np. takie kwiaty jak różenie powinny stanowić problemu :)
Warto zaszaleć, zwłaszcza przed świętami. Zróbmy piękne kwiatowe stroiki!

urzadzamy.pl

5. Kwiaty w domu nie muszą być cięte. Możemy zaopatrzyć się w kwitnącą roślinę doniczkową. Jest duża szansa, że będziemy mogli cieszyć się jej urokiem o wiele dłużej :)

Doniczkowy kwiat całoroczny wcale nie musi znajdować się w doniczce.

6. Na koniec projekt dla odważnych - kwiaty w lampie!

Więcej o tym nietypowym projekcie możecie przeczytać w moim poście o lampach "Trochę światła".

Mam nadzieję, że udało mi się Was choć trochę zainspirować! Wiosna to idealny moment na kwiatowe eksperymenty. A zimą wystarczy, że powtórzymy nasze najlepsze kompozycje i będziemy mogli na moment zapomnieć o czyhających na nas mrozach :) Kwiaty to najlepszy sposób na poprawę nastroju!

Bitwa o Dom: Przedpokój

$
0
0
Już w najbliższą środę nowy odcinek Bitwy o Dom, a ja jeszcze nie podzieliłam się z Wami wrażeniami z zeszłego tygodnia! Niestety ten odcinek bardzo mnie rozczarował. Jednak zawiedli mnie nie uczestnicy, a jurorzy... Ale o tym później!

Na początek przedpokój, który moim zdaniem wygrał ten odcinek. Dziewczyny (Kornelia i Aleksandra) spisały się na medal. Jest właśnie tak jak lubię - prosta baza, mocny kolor, oryginalna dekoracja. Jest przestronnie, przyjemnie, nic nie przytłacza, a zarazem nie jest nudno. Czerwień na ścianie dobrana rewelacyjnie. Ale ludowy motyw namalowany przez uczestniczki też robi wrażenie. Zobaczcie:

bitwaodom.tvn.pl

bitwaodom.tvn.pl

bitwaodom.tvn.pl

bitwaodom.tvn.pl

Jurorzy za to wyróżnili poniższy przedpokój, utrzymany w stonowanych kolorach. Jego wielkim plusem jest zwiększona liczba lamp. Dodatkowe oświetlenie w przedpokoju często jest na wagę złota.

bitwaodom.tvn.pl

bitwaodom.tvn.pl

A wiecie kto odpadł w tym odcinku? Krysia z Moje wnętrzarskie JA! Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Wszystkie poprzednie pomieszczenia urządzone przez nią były na najwyższym poziomie. Teraz przedpokój nie przypadł jury do gustu i od razu podziękowali za współpracę? Przecież to bez sensu...

bitwaodom.tvn.pl

Przedpokój Krysi możecie zobaczyć TUTAJ u niej na blogu. Warto zerknąć na fajnie pomyślane drzwi do szafy - mały dekoracyjny drobiazg jest naprawdę godny uwagi.

W tym tygodniu było kilka dużo gorzej pomyślanych wnętrz. Trzeba też wziąć pod uwagę jakość wykonania. U niektórych odpadały listwy, a i tak jurorzy nawet nie zastanawiali się nad podziękowaniem za współpracę tej ekipie. Spójrzcie też na wnętrze poniżej. Czy ta niby lampa uliczna i sztuczne drzewko cytrynowe naprawdę prezentują się lepiej niż obraz w przedpokoju Krysi? Zdecydowanie nie! I jeszcze ta szafa z krzywymi drzwiami...

bitwaodom.tvn.pl

bitwaodom.tvn.pl

Czemu jurorzy zdecydowali się zostawić w programie Dimę, którego przedpokój jest naprawdę bardzo chaotyczny? Z jednej strony zdjęcie, z drugiej rysunki w ramce z cegieł. Symbole symbolami, ale nie przesadzajmy!

bitwaodom.tvn.pl

bitwaodom.tvn.pl

Niestety chyba wszyscy dobrze wiemy, czym był spowodowany werdykt jurorów. Krysia i Arek są szczęśliwym małżeństwem, które z uśmiechem idzie w przyszłość. W programie bardzo krótko ich pokazywano, a oni sami nie mieli przygotowanej żadnej dramatycznej opowieści. Już od dawna wiadomo, że w Bitwie o Dom nie chodzi o dobry design. Nie jest to żadne novum. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem naprawdę oburzona, że nie zobaczę ich w następnym odcinku! 


Viewing all 585 articles
Browse latest View live